Nie planowali tego, co się stało, ciąża Agaty jest wpadką, której żadne się nie spodziewało. Ustalili wspólnie, że lepiej będzie, jeśli to ona opowie mi o wszystkim. Trudno mi było uwierzyć w to, co słyszę. Mój mąż, nie dość, że mnie zdradził, oszukał i skrzywdził, to jeszcze okazał się wstrętnym tchórzem!
Nie wiem, jak z całością historyjki, ale muszę wam powiedzieć, że razem z mężem zarabiamy podobną sumę (tylko proporcje nieco inne, ja ok. 3600 na rękę, mąż resztę - też oprócz pracy bierze dodatkowe szkolenia i prowadzi studia) i chyba wychodzi na to, że jesteśmy wybitnie niegospodarni, bo bardzo niewiele oszczędzamy (a nie zamawiamy sprzątaczki).
Mój mąż uważa że w normalnym związku są kłótnie ale ludzie potrafią po kłótni przejść do porządku dziennego a nie ,,strzelać fochy na tydzień „. Ja tego nie potrafię i nie uznaję tego za „foch”. Gdy jest mi przykro to płaczę poprostu. Jest mi przykro po każdej kłótni, po każdej mojej łzie którą on zignoruje.
Vay Tiền Nhanh. Jeśli powiem, że kobieta w związku powinna stawiać męża na pierwszym miejscu, a dziecka na drugim – to prawdopodobnie większość kobiet się oburzy. Taką tezę przedstawiono w pewnym programie dwóm amerykańskim blogerkom i poproszono o komentarz. Panie zgodnie stwierdziły, że dzieci są zawsze pierwsze i zaczęły żartować z tego, na której pozycji na liście znajdują się ich mężowie… „Gdyby ktoś mnie zapytał, jak to wygląda u nas, powiedziałabym, że najpierw są moje dzieci, potem przyjaciółki, potem mąż. Ale… nie mówcie mu tego, bo na szczęście o tym nie wie”. Taki żart… Założę się, że jej mąż ma dokładnie tę samą hierarchię: dzieci, przyjaciółki i żona… ale nie mówcie jej o tym, bo na szczęście o tym nie wie. Małżeństwo to nie żart. Jeśli małżonek jest na samym końcu, to tragiczna i bardzo smutna sprawa. Moja żona i ja jesteśmy razem od 19 lat. Podobnie jak wasze, nasze życia też są wypełnione logistyką związaną z prowadzeniem domu, pracą i zajmowaniem się dziećmi i psem. Podobnie jak wy, jesteśmy ciągle strasznie zajęci. Tak jak wy, kochamy swoje dzieci. Nasze małżeństwo to fundament wszystkiego, co udało nam się razem zbudować. To nie żart. To coś, nad czym ciężko pracujemy i coś, z czego jesteśmy dumni. Chcę, żeby to było na całe życie, dlatego traktuję swój związek odpowiednio. Jeśli przez chwilę się nad tym zastanowisz, dojdziesz do wniosku, że tak właśnie powinno być. Powinieneś stawiać małżeństwo na pierwszym miejscu, bo: Silne małżeństwo to najlepsza rzecz, którą możesz ofiarować swoim dzieciom. Dzieci czują się bezpieczne i kochane, kiedy widzą, że rodzice pracują zespołowo, interesują się sobą nawzajem, starają się, okazują sobie szacunek i uczucie, pokazując, że się kochają, nawet po tych wszystkich latach. Jeśli postawisz żonę na pierwszym miejscu, wasz związek przetrwa. Jeśli chcesz, by wasze małżeństwo trwało całe życie, poświęć mu uwagę i wysiłek, na które zasługuje. Wasze dzieci pomieszkają z wami tylko przez krótkie dwie dekady. Jeśli włączysz małżeńskiego automatycznego pilota, całą uwagę kierując na dzieci, będzie tak, jakbyś zasnął za kierownicą – znajdziecie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Kiedy dzieci się wyprowadzą, zostanie ci żona. Jeśli nie znajdowała się wysoko na liście, byłaby głupia, gdyby postanowiła z tobą zostać. Małżonkowie nie są współlokatorami, a partnerami i kochankami. Kiedy dzieci stają się centrum wszechświata… żona trafia na swoją określoną półeczkę. Zamienia się w kierowcę, kucharkę, pakowaczkę kanapek i kontrolerkę zadań domowych. Jesteście tak zajęci wszystkim poza sobą nawzajem, że oddalacie się od siebie. Najpierw naprawdę macie mnóstwo pracy, ale okazuje się, że pozostajecie dla siebie tylko współlokatorami. Wpadacie w rutynę, uznając, że to tylko talki etap. Tak, to jest etap: początek końca. Nagle dzieci odejdą, a wy nie będziecie mieli pojęcia, dlaczego w ogóle postanowiliście się pobrać. Nie chcecie mieć okropnych dzieci. Jeśli dziecko będzie pępkiem świata, wyrośnie na dorosłego przekonanego, że jest pępkiem świata. Czy nie chciałbyś, żeby twoje dziecko w przyszłości poślubiło kogoś, kto postawi je na pierwszym miejscu? No, pewnie, że byś chciał. Do ciebie należy pokazanie dzieciom, jak to się robi. Świeć przykładem! Stawianie małżeństwa na pierwszym miejscu jest tak naprawdę bardzo proste. Wszystko, co musisz zrobić, to znaleźć sposoby na to, by sprawić, by twoja partnerka czuła się kochana. Po prostu traktuj ją jak najlepszą żonę, jaką masz – witaj przy drzwiach, ciesz się, że ją widzisz, spędzaj z nią czas, okazuj wiele fizycznej czułości i nie obrażaj się na nią za coś, co powiedziała w zeszłym tygodniu. Przynoś jej kawę codziennie rano. Często trzymajcie się za ręce i przytulajcie. Flirtujcie w ciągu dnia, choćby przez sms-y (przypomnienia: „Myślę o tobie :*”) Niech wasza sypialnia będzie miejscem bez dzieci – wyjaśnijcie im, że ta przestrzeń należy do was. Mów: „Kocham cię”. Przy dzieciach. Codziennie. Wspólnie planujcie tydzień co niedzielę, by ograniczyć logistykę do minimum. Wraz z żoną powinniście zarządzać rodziną jak drużyną sportową, ale to wy jesteście w niej gwiazdami. Mój przyjaciel nazywa to „sterowaniem statkiem” – rodzina może być na tym samym promie, ale to wy go prowadzicie. Jeśli się nad tym zastanowisz, to całkiem proste. Naprawdę, chodzi tylko o to, na czym się skoncentrujesz. Jesteśmy zabiegani. Technologia nas przytłacza. Kiedy dodamy do tego dzieci, zwierzęta, pracę, przyjaciół itd. – musimy ustalić priorytety, nie można mieć wszystkiego. Przyznając żonie najważniejsze miejsce na liście, robisz pierwszy krok, potem jest już łatwo. Moi rodzice wkrótce będą obchodzić 45. rocznicę ślubu. Do dzisiaj pamiętam, że kiedy tata wracał do domu, najpierw przytulał mamę, a pies szczekał, kiedy ich widział, taki był zazdrosny. Pamiętam, że czekaliśmy z kolacją, aż tata wróci do domu, nieważne, jak późno to było. Nawet kiedy byłem mały, wiedziałem, że nie czekamy, bo chcą, byśmy byli razem, ale dlatego, że oni chcą być razem. Pamiętam też, że mówił, że kocha mamę i całował ją codziennie, zanim wyszedł do pracy. O takim małżeństwie marzyłem. Chciałem, aby żona była najważniejsza w moim życiu i chciałem być najważniejszy dla niej. Nigdy nie brakowało mi miłości – byłem nią otoczony. Wiem, że mój tata mnie kochał, ale wiem też, że mamę kochał najbardziej. I tak właśnie powinno być. Bartek Kulesza Wejdź na FORUM! ❯
Po urodzeniu dziecka moja mama cały czas mi pomagała. Sama kompletnie nie mogłam sobie poradzić, w dodatku, oprócz niemowlęcia, musiałam jeszcze zajmować się dużym domem. Mój mąż jest marynarzem i przez długi czas nie ma go w domu. Jestem do tego przyzwyczajona, bo jesteśmy razem odkąd mieliśmy po 16 lat, a teraz mamy po 26. Zaraz po urodzeniu dziecka mój mąż Robert wypłynął w rejs. Zwykle nie ma go przez pół roku, a kolejne 6 miesięcy spędza w domu. To trudne, kiedy twój mąż jest daleko od ciebie, na dodatek przez taki długi czas. Wraz z narodzinami dziecka wszystko zrobiło się dwa razy trudniejsze, więc moja mama na jakiś czas wprowadziła się do mnie. Pomagała przy dziecku, jak tylko mogła, ale jednocześnie ciągle czepiała się mojego męża, chociaż go nie było. Wyszukiwała problemy – w ogrodzie nie ma altany, przy domu za mało drzew, kostka na podjeździe jest krzywa. Myślałam, że z czasem jej minie, ale kiedy Robert wrócił z rejsu, pretensje mamy tylko się nasiliły. Nie podobało jej się, jak je, jak trzyma dziecko, jak mówi i tak dalej. Poprosiłam ją, żeby przestała się tak zachowywać, ale mnie nie posłuchała. Równocześnie widziałam, jak bardzo to denerwuje mojego męża, więc powiedziałam mamie, że jeżeli nie umie się opanować, niech lepiej się pakuje i wraca do domu. W ogóle nie zareagowała na moje słowa, więc sama spakowałam jej rzeczy, zadzwoniłam taksówkę i się z nią pożegnałam. Wiedziałam, że będzie mi ciężko, kiedy mąż znowu pojedzie do pracy. Kolejne 6 miesięcy będę musiała spędzić bez niego, sama z dzieckiem. Synek, co prawda, będzie już miał roczek, ale jednak to wciąż maluszek. Z drugiej strony nie mogłam przecież tolerować takiego stosunku mamy do Roberta. Mój mąż absolutnie na to nie zasługiwał. Mama zadzwoniła, zapytała, jak się czuje jej wnuczek, ale też jak się miewa jej zięć. Nie, jednak nie zmieniła swojego podejścia. Od razu potem przypomniała mi o krzywym podjeździe, braku altany i tak dalej. Naprawdę nie wiem, co z tym zrobić. Szanuję mamę, a jej pomoc i wsparcie są dla mnie bardzo ważne, ale równocześnie kocham mojego męża, który zasługuje na to, żeby dobrze się do niego odnosić.
mąż nie trzyma mojej strony